Wychodzenie z MG, żeby coś ustalić, to świetna sprawa (oczywiście wszystko z umiarem).
Sesja w D&D.
Jeden z bohaterów znalazł mapę do skarbu ale, że drużyna była w samym środku epickiego questa - schował ją głęboko na dnie plecaka.
Niziołek łotrzyk postanowił, że w czasie snu okradnie kumpla i sprzeda mapę za ciężką kasę.
(Sporządził kopię, także na karcie postaci wszystko wyglądało w porządku).
Nikt się nie zastanawiał dlaczego niziołek w pewnym momencie zaczyna się wozić jak dorodny alfons.
Rok później.
Po roku grania bohaterowie byli już nieźle dopakowani a, że nie mogliśmy zebrać się grupą, postanowiłem że pomiędzy jedną a drugą kampanią rozegram przygody dla poszczególnych graczy.
Wojownik - ten od mapy - stwierdził, że chce ruszyć po skarb.
Więc przygotowałem mu grobowiec z bossem na końcu.
Gracz ledwo uszedł z życiem, wykorzystał wszystkie potiony na które wydał dużo gelda (przecież po zdobyciu skarbu wszystko mu się zwróci).
A kiedy wszedł do głównej komnaty zobaczył kilka monet porozrzucanych chaotycznie na ziemi.
Mina gracza - bezcenna.
